Od korpo do nieruchomości – Ignacy Polański

Umów się na rozmowę

Pozostaw dane kontaktowe, aby dowiedzieć się więcej o współpracy z nami.

Administratorem Twoich danych osobowych jest K2F INVEST sp. z o.o. sp. k. z siedzibą w Katowicach

Transkrypt rozmowy z Ignacym.

Pracował w korpo, myślał o inwestowaniu w nieruchomości i zrobił to z ogromnym sukcesem. Dzisiaj rozmawiam z Ignacym Polańskim. Cześć, Ignacy.

Cześć, Filip.

Wiele osób, które przychodzą do nas, dowiedzieć się, jak inwestować w nieruchomości, przychodząc z korporacji, mówi o wypaleniu, o odtwórczej pracy, którą robią od lat i o tym, że zniknął z ich życia całkowicie ten zapał, który mieli wcześniej. Szukają jakiejś swojej nowej drogi i myślę, że ten dzisiejszy odcinek z Ignacym będzie taką trochę odpowiedzią. Bo wydaje mi się, że też mógł podobne rzeczy przechodzić. Piął się przez szczeble kariery w korporacji, ale gdzieś tam może czegoś brakowało. Powiedz, jak to wyglądało u Ciebie, Ignacy?

Wiesz co, no ja w korpo spędziłem wiele lat. Praca mi się na początku bardzo podobała, bo się mocno rozwijałem. Dostawałem sporo bodźców, gdzieś tam fajne zadania, możliwość pracy nad sobą. To było ekstra. Zmieniałem dość często stanowiska. Nauczyłem się bardzo dużo, natomiast pojawiło się gdzieś tam takie wypalenie, o którym mówisz. To nie było zbyt fajne, tym bardziej że moje oczekiwania gdzieś tam też rosły. Chciałem się rozwijać, a w pewnym momencie doszedłem do jakiejś tam ściany, no i zaczęło mnie to frustrować. Więc na podstawie moich doświadczeń, gdzieś tam też wcześniej miałem przecięcie z nieruchomościami, stwierdziłem, że czas to zmienić. Trzeba zrobić krok do przodu w tym temacie, tym bardziej że Wasze szkolenie, pamiętam, mnie gdzieś tam uszczypnęło w internecie pozytywnie. Mówię, kurczę, no to to niezłe zrządzenie. Jadę, zobaczę, co mnie tam czeka.

A powiedz, na jakim jesteś teraz etapie? Co już zrobiłeś w nieruchomościach?

No, zrobiłem już ponad 40 flipów przez dwa lata. Całkiem sporo się nauczyłem, wyciągnąłem sporo wniosków, mam plany na przyszłość. W tej chwili już zrezygnowałem całkowicie z pracy w korpo. Jestem w nieruchomościach obydwiema rękami i planuję tutaj zostać i się trochę jeszcze porozpychać.

Ale rozważmy różne scenariusze. Czy część osób w korpo myśli bardziej o tym, żeby kupować nieruchomości na wynajem, czy bardziej myśli o tym, żeby kupować i sprzedawać nieruchomości z zyskiem, czyli te flipy? Czy jest jakiś taki miks? Jak Ty do tego też podchodziłeś?

Wiesz co, wydaje mi się, że jest miks. Sporo osób, które znam, inwestuje w nieruchomości. Natomiast część, tak jak mówisz, właśnie po to, żeby wynajmować i kupuje kolejne mieszkania, żeby po prostu swój kapitał zabezpieczyć, żeby on nie leżał, żeby to pracowało. Część osób kupuje gdzieś tam nieruchomości z myślą o tym, że je sobie wyremontuje i sprzeda. Czasem one stoją, czasem je remontują. Czasem po prostu nie ma na nie czasu i czekają na lepszy moment. Więc tak naprawdę jest to miks, ale każdy coś robi i myślę, że tak. Te nieruchomości są na tyle ciekawym tematem i zabezpieczeniem dla kapitału, że większość ludzi, których znam, kręci się wokół nieruchomości.

To takie pytanie Ci zadam, co Tobie się najbardziej podoba w nieruchomościach? Dlaczego spróbowałeś, skosztowałeś, zobaczyłeś i zostałeś?

Przede wszystkim jest to fajny biznes ze względu na to, że jest bardzo dostępny. Jest tego sporo, że tak powiem. Że to nie jest tak, że nie da się wejść. Próg wejścia, w zależności tak naprawdę od miasta, jest różny, aczkolwiek każdy, myślę, że jest w stanie po prostu zacząć działać na ten czy inny sposób. Ludzie są niesamowici, bo poznałem naprawdę fantastycznych ludzi, którzy mi sporo pomogli. Gdzieś tam w trudniejszych momentach dodali trochę otuchy, podpowiedzieli kilka rzeczy, co mógłbym zmienić. I to działa. I to naprawdę fajnie, bo nie w każdym biznesie tak jest. No i przede wszystkim też to, że ja dostałem na Waszym szkoleniu naprawdę komplementarne rozwiązania do tego, jak działać, co robić i jak inwestować, żeby miało to sens. Zapiąłem pierwszy bieg, zapiąłem pasy i pojechałem.

A przeprowadź nas przez taki proces. Siedzę sobie w korpo, pracuję sobie. Czy ja od razu już muszę mieć odłożoną tonę kasy? Do tego już muszę mieć masę czasu i to wszystko rzucam, i zaczynam działać? Czy mogę sobie zrobić to jakoś krok po kroku? Jak to wygląda?

Wiesz co, to wszystko w zależności od tego, kto jakie ma oczekiwania. Ja akurat zrobiłem to, myślę, rozsądnie. Bo ja zacząłem małymi krokami w stronę tego biznesu. Najpierw gdzieś tam research, szkolenie. No po szkoleniu tak zostałem nabuzowany pozytywnie, że już musiałem kupić pierwszą nieruchomość. Czy trzeba mieć kapitał? Pokazuje doświadczenie i gdzieś tam współpraca z innymi ludźmi, że wcale nie. Bo można i działać bez kapitału, jeżeli ma się głowę na karku i gdzieś tam dostanie się wiedzę, jak to zrobić. Natomiast myślę, że tak to wygląda, to tak.

To może ja tak dopytam, Ignacy. Jak można zrobić transakcję na rynku nieruchomości bez kasy? Bo wiem, że też robiliście różnego typu cesje. Czy np. coś takiego, jak to działa?

Wiesz co, jeżeli chodzi o taką możliwość, no to tego jest tak naprawdę multum. Można współpracować z kimś np. z grupy, z kimś, kto już ma doświadczenie, nie do końca mu się chce to robić. Natomiast może być takim naszym aniołem biznesu. Może nam rzucić kapitał, może trochę nas poprowadzić, nałożyć nam ramy, w których mamy się poruszać i można tak działać. Można za niewielką kasę kupić sobie jakąś tam cesję, znaczy dogadać cesję z deweloperem, czyli wpłacić 10, 20%, poczekać chwilę, znaleźć klienta na to za większą kasę, jak już budynek będzie stał. Można wejść w duży projekt z jakimś tam kapitałem i też już czerpać z tego zyski, a przy okazji nauczyć się bardzo dużo. Tych możliwości jest bardzo, bardzo, bardzo wiele. Więc tak naprawdę, jeżeli ktoś chce, jest zmotywowany, żeby działać, to zawsze znajdzie odpowiedź i partnera, z którym będzie mógł po prostu to zrobić.

Powiedz mi, jak wspominasz te czasy, kiedy jeszcze byłeś w korpo, jaki jest taki mit numer jeden? Jakieś takie błędne przekonanie osób, które siedzą w korpo i Ty widzisz, że tego nie masz już albo też w tym tkwiłeś, a jest inaczej?

Sam miałem to bardzo mocno rozwinięte, otóż że nie ma świata poza korpo. Korpo jest fajne, bo daje poczucie bezpieczeństwa, chociaż też takiego złudnego. Bo jak przyjdzie blueprint raz w roku, może nie być swojego stanowiska albo może musisz zmienić to stanowisko, albo może dostajesz nagle dużo więcej obowiązków. Natomiast nie ma świata poza korpo. Sporo ludzi tak myśli, bo jest okopanych od wielu, wielu lat gdzieś tam na swoim stanowisku. Zarabia fajne pieniądze, robi rzeczy, które już doskonale zna. Można powiedzieć, że ci ludzie są specjalistami już w tej dziedzinie i ciężko im wyobrazić sobie, że mieliby teraz zmienić swoje życie o 180 stopni i pójść w innym kierunku. Dlatego siedzą okopani i po prostu czerpią korzyści z tej pracy.

No właśnie, w związku z tym, że często już jesteśmy zablokowani, tak siedzimy w tym i trochę nie znamy świata poza różnymi możliwościami. Ja też wiem, jak prowadziłem 10 lat biznes, trochę z innej perspektywy, ale też nie widziałem świata poza tym. I dopiero jak ktoś podobny do mnie zaczął pokazywać mi, jakie są możliwości w nieruchomościach, dopiero zapaliła się taka żaróweczka. Hmm, to jest warte rozważenia. I co było najfajniejsze dla mnie, i myślę, że u Ciebie było bardzo podobnie, zresztą tak mówiłeś, że to nie dzieje się z dnia na dzień. Ja wciąż robię to, co robię, ale poszerzają mi się horyzonty i nagle zaczynam dostrzegać pewne nowe rzeczy. I w związku z tym, że współpracujemy z Ignacym, to chcieliśmy umożliwić taką opcję, że jeżeli pracujesz w tym momencie w korpo, chciałbyś sobie skonsultować, czy to, co my robimy, te nasze szkolenia są dla Ciebie, czy inwestowanie w nieruchomości jest dla Ciebie, to możesz się zapisać na bezpłatną, niezobowiązującą rozmowę właśnie z Ignacym. I omówić, czy to, co my robimy, może mieć zastosowanie dla Ciebie.

Jest tak, Ignacy?

Jest, oczywiście.

Teraz przejdźmy jeszcze przez taką kwestie. No bo jednak to szkolenie tanie nie jest. Jakie Ty masz podejście? Co Ty myślałeś, zanim przyszedłeś do nas na szkolenie?

Wiesz co, przede wszystkim szkolenie nie jest tanie. Owszem. I tak na początku sobie myślałem, kurczę, no tyle kasy? Może będę ją potrafił lepiej zainwestować. Później doszedłem do wniosku, że po co ja mam popełniać te same błędy. Po co ja mam wyważać drugi raz te same drzwi, które wy już wyważyliście. Mogę do was wpaść, zapłacić wam za wasz czas, którego zużyliście wiele, setki godzin, żeby dojść do takich gotowych rozwiązań i schematów. Wziąć to od was, zaimplementować u siebie i po prostu ruszyć. Po co mam tracić cenny czas, którego nie da się tak naprawdę kupić, jak mogę wziąć gotowe rozwiązanie i ruszyć od razu?

Jeżeli ktoś w podobnej sytuacji, w jakiej Ty byłeś lata temu, myśli o tym, żeby pójść w kierunku nieruchomości, ale ma wątpliwości, co byś takiej osobie powiedział?

Pogadałbym z nią przede wszystkim, jakie ma oczekiwania w życiu. Jaka jest jego bieżąca sytuacja, co chce osiągnąć i co mu nie pasuje w jego życiu na dzień dzisiejszy. Jeżeli ta rozmowa poszłaby w tym kierunku, że zauważyłbym, że nieruchomości będą dla tej osoby, to z czystym sumieniem mógłby je polecić i na pewno gdzieś tam przeszedłbym sobie przez to, jak to u mnie wyglądało. I pokazałbym tak z pierwszej ręki, co osiągnąłem, gdzie doszedłem, i jak się zmieniło w ogóle postrzeganie życia i całego biznesu.

Wszystko brzmi pięknie. Może zbyt pięknie, żeby było prawdziwe? Jakby miałeś całą serię sukcesów, czy były jakieś błędy po drodze?

Była cała masa błędów. To nie jest tak, że jestem nieomylny i robię tylko same wspaniałe rzeczy. Na pewno nie. Błędy były od samego początku. Teraz zrobiłbym wiele rzeczy inaczej. Natomiast cieszę się, że je popełniłem, bo mogłem z tego wyciągnąć wnioski. Mogłem się sporo nauczyć i dzięki tym błędom jestem teraz w miejscu, w którym jestem. Uważam, że popełnianie błędów jest rzeczą ludzką. Każdy powinien je popełniać. Ale ja nie patrzę na to jako błąd, tylko jako możliwość nauki i rozwoju.

W historiach większości inwestorów, fliperów pojawia się taka jedna opowieść, często więcej opowieści, że kupując mieszkanie, kupują też to mieszkanie z jakimiś skarbami, które się tam kryją. Ktoś chowa pieniądze w obrazach, ktoś ma jakieś cenne rzeczy, które gdzieś pochował, zakopał. One są w ścianie. Zdarzyło Ci się coś takiego?

Wiesz co, mieliśmy takie mieszkanie. To był falowiec w Trójmieście. Takie dość tanie budownictwo, bardzo wielorodzinne. To było spadkowe mieszkanie. Właściciele powiedzieli nam, że osoba, która tam mieszkała, całe życie chowała w mieszkaniu pieniądze, złoto, jakieś monety i dziwne rzeczy. Pamiętam jak dziś, jak nam o tym powiedzieli na wydaniu mieszkania. Mówią, jak sobie coś znajdziecie, to jest wasze. Ale przeoraliśmy mieszkanie, na pewno tam nie ma nic kompletnie. Z moim wspólnikiem żeśmy rozebrali mieszkanie na części pierwsze. Przy okazji całkiem nieźle się przy tym bawiliśmy, bo żeśmy zrywali boazerię, łamali szafki. Po prostu wszędzie zajrzeliśmy, chcieliśmy nawet parkiet rwać. Natomiast na sam koniec dopiero znaleźliśmy parę ładnych stówek, co było całkiem zabawne. Natomiast muszę powiedzieć, że dobrze się bawiliśmy, a przy okazji kilka stówek wpadło. Więc tak, zdecydowanie. Bywają jakieś skarby w mieszkaniach.

Czasem pojawiają się takie wątpliwości w głowie, że nie mam kasy. O tym już sobie porozmawialiśmy. Nie ma okazji. Skąd zdarzało Ci się brać okazje? Jakiś taki przypadkowy sposób.

Wiesz co, np. kupowaliśmy mieszkanie. Zrobiliśmy je na bardzo ładnie. Pokazywaliśmy je sąsiadom, bo być może ktoś z sąsiadów będzie chciał kogoś z rodziny obok siebie mieć lub po prostu, żeby zapoznać się z sąsiadami. Być może kiedyś do nas zadzwonią, zostawić wizytówkę. Tak się spodobało jednemu państwu mieszkanie, że stwierdzili, że nam sprzedadzą, bo zrobimy z tego mieszkania ich coś fajnego. Przy okazji zrobiliśmy naprawdę fajny deal. No i mamy relacje z tym państwem do dzisiaj. Oni, jak tylko ktoś z ich znajomych szuka mieszkania, odsyłają do nas i gdzieś tam przygotowujemy nieruchomości skrojone pod tych ludzi. A to nie jest jeden deal już . Z tego nie wyszedł jeden deal, tylko trochę więcej, więc fajnie.

To co aż ciśnie mi się na usta, to gościu z korpo, który na pewno nie zajmował się brudną robotą, nagle musi remontować mieszkania, wykańczać mieszkania, meblować, dokładać telewizory, łyżeczki. Jak Ty się w tym odnajdujesz? To jest dla każdego?

Czy to jest dla każdego? Ciężko powiedzieć. Natomiast ja miałem dwie lewe ręce, jeśli chodzi o remonty. W życiu, do czasu, kiedy nie robiłem remontów, nawet nie pomalowałem ścian. Nawet nie wiem jak, znaczy teraz już wiem, nawet nie wiedziałem, jak te pędzle myć, wałki itd. Te farby mieszać. Nie miałem o tym zielonego pojęcia. Natomiast na początku się tego bardzo bałem, bo sprzedawaliśmy mieszkania za szybko, bez remontu. Natomiast zauważyliśmy, że tracimy sporo pieniędzy i potencjału, więc pierwszy remont, przetrzepaliśmy materiały od was naprawdę jak się tylko dało. Pogadaliśmy z absolwentami na grupie i stwierdziliśmy, no to nie może być takie trudne, skoro tyle ludzi to robi. Nawet ludzie, którzy nie mają doświadczenia, robią te remonty lepiej lub gorzej, ale jakoś to idzie. No to tak. Pierwszy remont poszedł w miarę fajnie. Wyciągnęliśmy wnioski, wiedzieliśmy, co źle zrobiliśmy, czego nie sprawdziliśmy, gdzie za rzadko byliśmy. Kolejny remont, kolejny remont. I powiem szczerze, teraz sprawia mi to dużą satysfakcję i frajdę. I nawet większość mieszkań, które teraz sprzedajemy jest po kapitalkach. Bo pojechać, ponegocjować, gdzieś tam telewizor, kupić kanapę jakąś fajną.

Położyć to, żeby to ze sobą grało, sprawia mi to dużą frajdę.

I jakie silne strony, czy te umiejętności, które nabyłeś w korpo, wykorzystujesz w nieruchomościach? I widzisz, że ludzie, którzy nie byli nigdy w korpo, nie mają tego, a to jest taka mocna przewaga?

Bardzo mocno Excel. Wszystko sprawdzam w Excelu. Dla mnie to jest takie podstawowe narzędzie. To na pewno. Schematyczne myślenie. Ja wszystko układam sobie w procesy i w schematy. I to też myślę, że to jest bardzo dobre. Bo nawet jeżeli mnie nie ma i jest wspólnik, ktoś, gdzie tam outsourcujemy pracę, dostaje gotowy schemat. Podkłada sobie tylko pod to, co ma od nas. Literki czy tam kolejny ciąg działań, jest w stanie już działać dalej. Nie musimy na to poświęcać tyle czasu, nie musimy tracić tego czasu, nie musimy wszystkiego sprawdzać. Jeżeli ktoś się trzyma schematów, jest dobrze.

Jakaś taka złota myśl, podsumowanie Twoich działań. Co by to było?

Podsumowanie moich działań. Myślę, że taką złotą myślą może być to, że praca w korpo to nie jest sufit. Czasem warto zrobić krok w tył, żeby zrobić dwa kroki do przodu. I to myślę, jest bardzo ważne, bo wielu ludzi jest zakopanych w swojej strefie komfortu i boi się z niej wyjść, że nic poza nią nie ma.

Dokładnie. Słuchajcie, jeżeli dotrwałeś do tego momentu, dotrwałaś do tego momentu i brzmi to jak ciekawy plan, albo przynajmniej ciekawy potencjał na rozmowę z Ignacym, to zachęcam do bezpłatnego zapisania się na rozmowę z Ignacym. Zupełnie niezobowiązująca. Nie będzie żadnego naganiania, wciskania. Jeżeli Ignacy poczuje, że to nasze szkolenie, czy to, co mamy w ofercie, nie jest dla Was, to powie Wam po prostu, to nie jest jeszcze dobry moment. Tak będzie?

Tak będzie.

Dokładnie. Więc poniżej link. Dzięki za obejrzenie, cześć.

0
    0
    Twój koszyk
    Twój koszyk jest pustyWróć do sklepu